Witamy
Was serdecznie po świętach... znów ruszamy z kolejną porcją rozrywki.... Na początek
gwarantowana dobra zabawa, a przy okazji coś co poćwiczy sprawność Waszych
paluszków :)
Do
wykonania pracy potrzebne będą:
·
duża,
płytka blaszka z piekarnika :)
·
kaszka
manna lub mąka
Na
blaszkę wysypujemy kaszkę lub mąkę i rozprowadzamy ją równomiernie na całej
powierzchni. Teraz do dzieła :) liczę na Waszą inwencję twórczą :)
A to
jeszcze w atmosferze Świąt.. zobaczcie sami…
https://www.youtube.com/watch?v=nwrDEZpQkqc
Dla chętnych jeszcze zabawa w kodowanie... kociaki
Wam pomogą :)
Proszę wydrukujcie kartę pracy, a potem wstawcie
odpowiednią kropeczkę w odpowiednie miejsce na planszy. Potem połączcie czarne
kropeczki ze sobą, następnie czerwone. Ciekawe co powstanie… powodzenia :)
RELAKS PRZY MUZYCE
GODZINKA
NA CZYTANIE
O króliczku Luisie i niedźwiedziu Łapie
Sławomir Żbikowski
Sławomir Żbikowski
Króli Luis
bardzo bał się niedźwiedzia Łapy. Zresztą wszyscy w lesie się go obawiali. Łapa
był wielki, silny i nie przepadał za innymi zwierzętami. Zwłaszcza, kiedy był w
złym humorze, zwierzęta w lesie chodziły na palcach i starały się trzymać od
Łapy jak najdalej.
Pewnego razu
Króliczek Luis bardzo się spieszył. Szedł na spotkanie ze swoim krewnym
króliczkiem Kicusiem i żeby zdążyć na czas musiał przejść w pobliżu jamy
niedźwiedzia Łapy. Idąc przez las napotykał wystraszone zwierzęta, które
umykały w przeciwnym kierunku.
– Nie idź w
tamtą stronę! – ostrzegały go wszystkie. – Zawracaj! Tam się stało coś
strasznego!
Króliczek Luis
bardzo się wystraszył. Jednak nie chciał też zawieść swojego kuzyna, wobec
czego szedł dalej. Wkrótce do jego uszu doleciały straszliwe dźwięki. Coś
łomotało i dudniło, warczało i skomlało, ryczało i kwiliło na przemian. Luis
skradał się najciszej jak potrafił. Na każdym kroku uważał, aby nie złamać
leżącego patyczka, aby nie ułamać wystającej gałązki, czy nawet nie zaszeleścić
zwiędłym listkiem. Z gęstwiny, przez którą musiał się przedostać dolatywały
coraz głośniejsze hałasy. Ktoś lub coś obijało się o drzewa, łamało krzaki i przedzierało
się przez gęste zarośla. Przy okazji wydawało z siebie przeokropne dźwięki.
Króliczek Luis
bał się coraz bardziej. Jego maleńkie serduszko łomotało mu w piersi i chciało
z niej wyskoczyć. Jednak nie zamierzał zrezygnować. Nadal odważnie przedzierał
się na przód.
W pewnym
momencie Luis przystanął na chwilę i przywarł grzbietem do pnia starego dębu.
Hałasy były tuż-tuż. Bał się, jednak ciekawość była silniejsza od strachu.
Wystawił swój szary łebek zza drzewa i wyjrzał znad krzaka jałowca. To co
zobaczył z jednej strony go uspokoiło, a z drugiej jeszcze bardziej
wystraszyło. To co robiło te wszystkie hałasy okazało się być niczym innym jak
starym niedźwiedziem Łapą. To on tarzał się w krzakach, obijał od drzewa do
drzewa i ryczał na całe gardło. Króliczek trochę się uspokoił, gdyż teraz
nieznane niebezpieczeństwo przestało być nieznane. Wiedział już kto za tym
wszystkim stoi. Z drugiej jednak strony nigdy jeszcze nie widział Łapy w tak
podłym nastroju. „Ciekawe co go tak rozjuszyło?” – zastanawiał się króliczek. –
„Boję się go nawet kiedy jest w dobrym nastroju, ale kiedy jest taki zły,
wygląda przerażająco!” – stwierdził po chwili namysłu.
Króliczek Luis
bał się wyjść z za drzewa i ruszyć w dalszą drogę. Chciał zaczekać, aż
niedźwiedź się oddali. Tymczasem Łapa przewrócił się pod sąsiednim drzewem
niczym pijany, zaryczał przeraźliwie, a potem zaczął żałośnie jęczeć.
Luis po raz
kolejny przezwyciężył strach i z podkulonymi uszami wychylił głowę zza drzewa.
Spojrzał na leżące nieopodal cielsko wielkiego miśka i… nagle dostrzegł, że z
jego prawej łapy wystaje ogromny cierń.
„To dlatego
Łapa ryczał tak głośno i rzucał się na wszystkie strony” – pomyślał króliczek.
– „Ten cierń musiał mu sprawiać ogromny ból!”
znów Luis bardzo się bał, ale mimo to postanowił działać. Na drżących
ze strachu łapkach wyszedł zza starego dębu i zdecydowanie ruszył w kierunku
niedźwiedzia. Podszedł do jego łapy. Chwycił pewnie długi kolec i zaparłszy się
łapkami pociągnął z całych sił. Cierń wyszedł, a króliczek wraz z nim poturlał
się aż pod stary dąb.
Niedźwiedź
poczuł nagłą ulgę. Dopiero teraz spostrzegł Luisa i zrozumiał, że to jemu
zawdzięcza pomoc. Szybo zerwał się na nogi i podszedł do króliczka.
– Dziękuję
Luisie! – powiedział. – Wiem, że dotychczas nie byłem dla ciebie zbyt miły…
Zresztą dla nikogo nie byłem zbyt miły. – dodał po chwili. – Ale chciałbym to
naprawić. Czy chciałbyś zostać moim przyjacielem? – zapytał podając króliczkowi
łapę, aby pomóc mu wstać.
– Pewnie, że
chcę! – króliczek Luis uśmiechnął się do niedźwiedzia Łapy najszerzej jak
potrafił. – Zawsze o tym marzyłem! – dodał.
I od tej pory
Luis i Łapa stali się prawdziwymi przyjaciółmi.
Tak... tak moi
Kochani.. prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.
A TERAZ KILKA PROSTYCH REBUSÓW
Na
koniec troszkę ruchu przy muzyce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz